Halloween. Na co to komu? Komu to potrzebne?

Z A L E G I Z Y B A Ć marihuanyi? Na co to komu? Komu to potrzebne?
Halloween? Na co to komu? Komu to potrzebne?
Takim nieco żartobliwym wstępem chciałabym dzisiaj napisać o czymś mniej żartobliwym. Przyszło do nas to Halloween chyba bardziej ze Stanów niż z Wielkiej Brytanii czy Irlandii. Zadomowiło się i jak każdy zachodni wymysł wiąże się z generowaniem kolejnych potrzeb u konsumentów, którzy przecież chcą się odnaleźć w tej nowej, rozrywkowej i jakże zabawnej maszkaradzie. Trzeba zrobić domówkę albo iść do klubu, wymyślić strój, obowiązkowo zadbać o makijaż, przygotować straszne przekąski i dania. Dodatkowo kupić świeczki, udekorować przestrzenie, odpowiednie serwetki, serpentynki, pierdółki wszelkie, słomeczki. I już sama nie wiem co jeszcze. 
Kostiumy wypożyczamy – płacimy za to. 
Idziemy do makijażystki – płacimy. 
Robimy specjalne zakupy – płacimy. 
Kupujemy dekoracje – płacimy.
Idziemy do klubu – płacimy.
Nie żebym coś miała do tego, że ktoś ma ochotę na rozrywkę i odstresowanie się. Nie żebym uważała, że w tym wszystkim jest coś generalnie złego, ale z drugiej strony obserwowanie ludzi, którzy stają się niewolnikami wzbudzanych w nich potrzeb przez marketingowców smuci mnie. Choć może bardziej przeraża? Ludzie bowiem instynkt tracą, zdolność krytycznego myślenia. A może ich po prostu na to stać i czemu mieliby sobie tego odmawiać?
Niezależnie gdzie leży prawda dla mnie faktem jest to, że zapatrzeni w rozrywkę tracimy trochę tego co wiąże się z 1 listopada. Trochę zadumy, refleksji i odpoczynku. Cieszymy się z globalnego święta obchodzonego w globalnej wiosce, gdzie nasza tradycja staje gdzieś z boku, smutno spogląda i boi się zapomnienia. A o nią przecież trzeba dbać, ona jest nasza, ona musi przetrwać dla naszych dzieci i wnuków, ona jest naszą tożsamością i naszą historią. My jesteśmy w Polsce, my mamy swoje Święto. Piękne zresztą.

Ilu w tej Halloweenowej rozrywce nie pójdzie na grób swoich bliskich? Lub pójdzie z obowiązku, bo refleksje o przemijaniu i śmierci nie są na topie? Wymagają wprowadzenia się w pewien stan umysłu, który przecież nie jest pożądany. Ilu pójdzie, zapali świeczkę i po powrocie do domu włączy telewizor by zapomnieć? Gotowymi obrazami z pudełka telewizora zaśmiecamy umysł, który potrzebuje tych emocji i zadumy jak balsamu.

Zdarzyło mi się mieszkać w USA. Zdarzyło mi się doświadczyć obchodów Halloween. Dużo zakupów, dużo dekoracji, duży szał, dużo straconych pieniędzy i dużo cukierków. Nie wspominając o bałaganie na ulicy. Halloweenowy marsz w mieście w którym mieszkałam zaplanowany był na konkretną godzinę, poszczególne ulice były zamknięte dla samochodów. Całe rodziny, znajomi zbierali się by oglądać swoje pociechy w coraz to bardziej wymyślnych strojach. Oczywiście wzbudzając radość i płacz tych pociech, bo ktoś ma strój fajniejszy, ładniejszy albo o zgrozo taki sam jak my!!! Przecież to nie do pomyślenia.Dorośli też się oczywiście przebierają.

Wchodziły te dzieciaki przepychając się do wszelkich sklepów przy ulicach rzucając się na te cukierki, czekoladki i batoniczki jakby ich w życiu nie widziały. Wszystko później licząc skrupulatnie i generując wyścig, rywalizację. Po co? Matki udzielały wskazówek „Pobiegnij tam. Jest mała kolejka”, „Zobacz, zobacz jeszcze nikogo nie ma przy sklepie X”. Żenada. Znów pytam „Po co?”. A później te dzieci liczą te cukierki w domu i chodzą po sąsiadach by dostać kolejne. Wysypują gdzieś na stół na koniec i zaczynają się kłócić kto więcej zebrał, kto bierze ile czego i czemu ma mniej niż brat czy siostra. W USA to jest pewna tradycja mimo wszystko. U nas to moda. Moda napędzająca hiper konsumpcję, kolejne potrzeby, których nie mamy, nie musimy mieć. W szkołach w Polsce już dzieci mają halloweenowe imprezki. W weekendy organizują je dla dzieciaków znajomi. I super! Niech się dzieci uspołeczniają, rodzice odstresowują i spotykają. Tylko błagam niech pójdą 1 listopada zapalić znicze, niech pójdą na spacer, niech coś tym dzieciom wytłumaczą. A my? My już mamy swoje rozumy. Sami decydujmy czym dla nas Halloween jest, a czym nie.

4 myśli w temacie “Halloween. Na co to komu? Komu to potrzebne?

  1. Bardzo podoba mi się Twój wpis. Część ludzi pewnie myśli podobnie ale bojąc się posądzenia o "zacofanie" udaje, że obchodzenie obcego nam kulturowo święta jest ok. Nie jest – to oczywiście moje zdanie, bo jeśli ktoś czuje wewnętrzną więź z Halloween niech ją sobie uzewnętrznia:)

Dodaj komentarz