I jestem chora. Nie pojechałam na wesele i ogólnie czuję się mówiąc delikatnie – słabo. Podsumowanie tygodnia jednak musi być.
DIETA I AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA
1. Zrobiłam 30 days shred 6 razy. Opuściłam tylko dzień wczorajszy. Z braku sił po prostu.
2. Z twisterem witałam się codziennie oprócz dnia wczorajszego również. Bywały dni kiedy twistowałam więcej niż 10 min.
3. Wyzwanie tygodnia zrealizowałam w 5/7. Ostatnie dwa dni odbyły się bez marszu niestety. W tym jednego dnia zamiast marszu po prostu zrobiłam dodatkowe 30 min na twisterze. Wiem, że to nie to samo, ale lepsze na pewno niż nie zrobienie niczego.
4. Dieta jest największą zmorą. A raczej była w poprzednim tygodniu. Walczyłam wciąż z głodem i ciągłą ochotą na coś słodkiego. Zjadłam dwa ciasta będąc u znajomych. Oprócz tego wychodziłam zazwyczaj poza te 1800 kcal, które sobie narzuciłam. Niestety wiem na czym polega problem i co jest tego przyczyną, ale wmawiam sobie, że może to wcale nie to.
PROBLEM Z DIETĄ

ROZWÓJ
1. W ostatnich 7 dniach poświęciłam na naukę angielskiego 3 godz 15 min.
2. Skończyłam czytać „Opanuj swój metabolizm” J. Michaels. Przeczytałam prawie całego „Blogera” Kominka. Prawie, bo okazało się, że niestety wracając z weekendu u przyjaciółki książkę zostawiłam w autobusie. 😦 Wściekła jestem, że w pośpiechu taka ze mnie gapa wychodzi. Czytam zatem „Kodeks wygranych. X przykazań człowieka sukcesu”. I chyba nie doczytam. Książka ta budzi we mnie tyle irytacji w tej chwili, że chyba się poddam. Robiłam wszystkie zadania, które autor umieścił w książce, spisywałam je, aż do strony 155. I dalej nie mogę. Mam wrażenie, że autor traktuje mnie jak debila. Poza tym posługuje się rozkazującym trybem i próbuje mi wmówić, że jeśli nie zrobię tego ćwiczenia o którym on właśnie pisze to moje życie spisane jest na straty i w ogóle krew, kiła i mogiła.
3. MAGISTERKA. Zrobiłam naprawdę bardzo niewiele. 😦 Nie wiem jak to zrobię w ten weekend będąc chorą, ale muszę spiąć tyłek. Od niej zależy w tej chwili mój wyjazd za granicę w grudniu. Mega ważny wyjazd!
4. Wczesne wstawanie: z tym jest bardzo, bardzo dobrze. Tylko dzisiaj wstałam o 10. Z wiadomych powodów. Choroba chyba nie lubi wczesnego wstawania.Zerknęłam w kalendarz i ostatni raz tak późno wstałam we wrześniu po weselu 🙂 Jest dobrze 🙂
Nie mam jeszcze pomysłu na wyzwanie tygodnia nr 4. Pomyślę o tym dzisiaj i napiszę na dniach. 🙂 Zostaję chyba z tym co poniżej! Powtarzanym do znudzenia.
Reklamy
Jak oceniasz książkę Jillian? 🙂 Jestem skłonna ją kupi, zastanawiam się, czy warto 😉
Jutro zamieszczę recenzję 🙂 Myślę, że pomoże Ci podjąć decyzję.